Forum-Szkolenia

Chyba nikt tak szybko nie zdradzi technik sprzedaży - przecież tu chodzi o konkurencje. Dlatego warto pójść na taki kurs...być może dzięki niemu nasza firma osiągnie większe zyski? A z uzyskaną wiedzą, można potem podzielić się dalej...jeśli ktoś będzie chciał;)

No pewnie, żadna osoba po takim kursie nie będzie chciała zdradzić sposobów jak zdobyć klienta, jak go dobrze obsłużyć itd. W dzisiejszych czasach trzeba myśleć tylko o sobie, inaczje wyleci się szybko z interesu.

A ja myślę, że sukces nie leży w tym jak sprzedać, ale jak sprawić, aby klient do nas wrócił

no tak, jednorazowa sprzedaz towaru nie jest sukcesem. Ważne jest, aby klient po zapoznaniu się z towarem wrócił do nas i chciał jeszcze.

No to nic, tylko więcej takich sprzedawców

A tak serio, to nie ma skutecznej techniki sprzedaży. Żeby nauczyć się sprzedawać trzeba mieć kontakt z klientem, bo klienci naprawdę są różni. Oczywiście książkowa teoria może pomóc w tej sprzedaży, ale jednak liczą się też cechy charakteru i umiejętność przekonywania.
A tak na marginesie, to jeżeli przyjdzie taki zbulwersowany klient, który od wejścia krzyczy, że Cię pozwie do inspekcji pracy (a są tacy, ostatnio taki do mnie przyszedł), to miła aparycja i dobry humor nie wystarczą.

Zgadzam się z Agnieszką

Agnieszka to może powiedz nam jak się zachować kiedy przyjdzie właśnie taki zbulwersowany klient, który od wejścia krzyczy, że Cię pozwie do inspekcji pracy (a są tacy, ostatnio taki do mnie przyszedł), to miła aparycja i dobry humor nie wystarczą? Ja bym go wyrzuciła...

Wiadomo, że dla każdego klienta trzeba być miłym, ale moim zdaniem należy tępić tego typu zachowania.
Klient jest przekonany, że krzykiem załatwi wszystko. I w zasadzie, a naprawdę nie wiem czemu, tak jest. Bo ludzie się boją tego typu ludzi, albo po prostu nie chce się z nim z nimi dyskutować i ulegają. Wg mnie trzeba ukrócać takie zachowania i grzecznie, ale stanowczo wytłumaczyć, że no nic nie da się zrobić. Bo ulegając wzmacniamy takie zachowania.
Wiadomo, jak klient jest miły, to ludzie są bardziej skłonni to pomocy, bądź naciągnięcia przepisów, ale krzykaczom trzeba mówić NIE.

I tu się przydają szkolenia z asertywności . Ale wracając do tematu, nadal są sprzedawcy (z czasów PRL chyba), który uważają, że to ONI mają rację i są najważniejsi w swoim sklepie. Ciężko z takimi dogadać się.

Oj tak, spotkałem się z takim ostatnio...kiedy kupowałem krawat na wesele, Pani w wieku ok 55 lat wciskała mi krawat, który mi się nie podobał. A jak powiedziałąm, że chce inny, pokazałem ręką który to powiedziała ta babeczka do mnie, że w takim krawacie to na pewno żony nie znajdę...
Wkurzyła mnie nieźle -moja kobieta się ze mnie śmiałą jak jej to opowiedziałem. Myślałem, że klient ma zawsze racje, a tu chyba było odwrotnie.