A co myslicie o sprzedawczyniach, które czytają gazety, roziwżaują krzyzówki i nic nie pytają... dopiero jak podchodizmy to wstaną i nas skasują. Jest kilka takich sprzedawóc, zazwyczaj w sklepikach małych. Moim zdaniem traca na tym.
Dokładnie, nie ma nic gorszego niż napastliwa ekspedientka, która już od progu biega za klientka i co chwilę pyta czy jednak w czymś pomóc....Chociaż jest taki jeden sklep z biżuteria (sieciowy), w którym pani mierzą klienta od wejścia i oceniają czy go na coś stać czy nie, jeśli się je prosi o pomoc, robią to z wielką łaską...beznadziejnie wspominam każdą wizytę w tym sklepie....
Kiedyś byłem w banku - strój taki sobie. Chciałem kupić obligacje skarbowe za kilka tysięcy. Na to pani ... a ma pan tyle? Normalnie mnie zamurowało, skoro chcę kupić to chyba mam? Po chwili zastanowienia przywaliłem, nie nie mam pożyczy mi pani.
Myślę, iż warto pamiętać o tym, że człowiek po drugiej stronie lady (ekspedientka) to osoba, która działa według procedur. Nie zawsze są one tak sporządzone, aby ułatwić ludziom pracę. Często służą kontroli. Ludzie w galeriach handlowych pracują po 13 godzin, często na umowę zlecenie. Bywa tak, że nie mają możliwości odpocząć, zjeść posiłek. Zawsze mam z tyłu głowy, że mój ogląd sytuacji może być inny- zwłaszcza po drugiej stronie lady. Dlatego jako klient bywam uprzejma i wyrozumiała.
zgadzam się. Klienci oczekują coraz lepszej obsługi przy zakupie za jak najniższą cenę, jasne że jest to niemożliwe. Jak się mylę to proszę o przykłady gdzie tak jest.
Niestety, tak jest Wystarczy odwiedzić najbliższą galerię handlową. Zdecydowanie wolę poczekać,gdy widzę, iż ekspedientka nie wyrabia i jest jej ciężko. Z drugiej strony- ekspedientki muszą ,,wyrobić" określoną liczbę klientów- więc, gdy pracuje szybko wyrabia normę, a gdy powoli- to nie zarabia.
Czy słyszeliście o czujnikach, które liczą wejścia klientów do sklepu?
Pracowałam swego czasu w sieciówce w galerii handlowej z takim licznikiem. Co godzinę liczyło się na ich podstawie chyba z 5 wskaźników m.in. klienci którzy coś kupili w stosunku do tych którzy weszli do sklepu, średnia ilosc rzeczy na paragonie, średnia ilość paragonów. Generalnie wszystko zależy od polityki firmy.
Często firmy szkolą pracowników tak, żeby od wejścia atakowali klientów. To jest jakaś masakra, wchodzisz do sklepu w galerii handlowej, jeszcze do końca nie wiesz gdzie jesteś, a już ci się pytają po co przybywasz i czy czegoś konkretnego szukasz Z drugiej strony, jeśli faktycznie wchodzę do sklepu, a ekspedientki ani razu do mnie nie podchodzą tylko mierzą mnie wzrokiem to też dostaję szału. Czasem nie wszystko jest wystawione, brakuje rozmiarów, a ja muszę iść się prosić, bo panie nie raczą do mnie podejść...
Użytkownicy przeglądający to forum: Nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości
Nie możesz tworzyć nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników